W maju 2014 roku przedstawiliśmy niewygodną prawdę dotyczącą internetu LTE. Mamy nadzieję, że wpis „Cała prawda o internecie LTE. Nie daj się nabrać na kwazi-internet” wyjaśnił wam problem limitu danych w sieciach LTE. Ale spece od marketingu robią wszystko, aby przekonać do skorzystania z internetu LTE bez limitów i niektórzy decydują się właśnie na tę usługę. Ale czy brak limitów w sieciach LTE oznacza dosłownie nielimitowany internet? Sprawdziliśmy, iż to co słyszymy w reklamach nie jest tak oczywiste, jak wynikałoby to z prostego przekazu reklamy. Przygotowaliśmy dla Państwa cykl analiz, w którym prześwietlamy oferty LTE bez limitu.
Po szczegółowej analizie oferty LTE od Play na warsztat bierzemy Orange 4G LTE . W telewizji od kilku tygodni możemy obserwować reklamę, w której Tomasz Karolak śpiewa hit Brathanków w kampanii nielimitowanego LTE w Orange. Operator dumnie ogłasza zdjęcie limitów i chwali się wszechobecnym zasięgiem. A jak jest w rzeczywistości?
Po pierwsze, aby skorzystać z internetu Orange 4G LTE, trzeba być w zasięgu tej sieci. Ten nie jest zbyt rozległy, więc podejrzewamy, iż „w trasie czy w szałasie” raczej nie zadziała. Zasięg możecie sprawdzić tutaj: http://zasieg.orange.pl/?ticaid=613ea1.
Załóżmy jednak, że mieszkamy w zasięgu nadajników LTE Orange i akceptujemy to, że usługa nie działa w całej Polsce. Przejdźmy do ważniejszej kwestii, czyli ogłoszonego braku limitów, który dotyczy wszystkich klientów Orange posiadających ofertę na abonament (także tych z nji mobile). Warto podkreślić, że zniesienie ograniczenia dotyczy wszystkich, zarówno obecnych abonentów indywidualnych i biznesowych, jak i nowych klientów. Jak jest z tym limitem w Orange? Jest, czy go nie ma. Otóż nie ma, ale tylko teorii. W praktyce, zgodnie z regulaminem operatora ten „zastrzega sobie prawo do ograniczenia prędkość transmisji danych do nie mniej niż 16 kb/s w przypadku, gdy sposób korzystania z transmisji danych zagraża stabilności funkcjonowania i dostępności sieci dla innych użytkowników”. Rzecznik prasowy Orange zapytany przez internautów na swoim blogu o budzący wątpliwości pkt. 6. regulaminu Orange oświadczył, iż „to nie jest lejek, tylko zabezpieczenie przed kombinatorami. Pozdrawiam„. Czyli jeśli operator uzna, że ściągamy za dużo danych, to zwyczajnie ograniczy nam szybkość internetu.
Ponadto w regulaminie znajdziemy zapis: „Operator informuje, iż zgodnie ze stanem rozwoju technologii transmisji mobilnych i parametrami technicznymi sieci Orange na dzień wprowadzenia niniejszej Oferty maksymalna prędkość, jaka mogłaby zostać osiągnięta przy idealnych warunkach technicznych wynosi 75 Mb/s w technologii 4G LTE„, a także „Operator informuje, że prędkości przesyłania danych w poszczególnych technologiach nie są stałe i mogą ulegać zmianie w zależności od obciążenia stacji nadawczej, siły odbieranego sygnału stacji nadawczej, maksymalnych prędkości obsługiwanych przez terminale lub warunków atmosferycznych”. Oznacza to, iż w rzeczywistości superszybki internet 4G LTE wcale nie musi być tak szybki jak w reklamie. Ba, jeśli nie będzie, to przecież jest to uzasadnione i szczegółowo objaśnione w regulaminie.
0 Komentarzy